ByÄ jak pĹynÄ ca rzeka
Kiedy miaĹem piÄtnaĹcie lat sĹuchaĹem zespoĹĂłw hardrockowych takich jak Led Zeppelin czy Deep Purple.
MinÄĹy ponad dwie dekady, a ja znĂłw sĹucham Deep Purple i Led Zeppelin tak jak kiedy byĹem nastolatkiem.
Krakowski zespóŠAxis Mundi prowadzony przez charyzmatycznego lidera Szafrana jest dokĹadnie tym samym uczuciem, tÄ samÄ energiÄ , ktĂłre pojawiaĹo siÄ we mnie, gdy jako nastolatek sĹuchaĹem z zamkniÄtymi oczami pĹyt wspomnianych wyĹźej zespoĹĂłw.
OdkryĹem swoje powoĹanie. Moim powoĹaniem jest tworzenie muzyki. Szafran mĂłgĹby siÄ pod tymi sĹowami zamaszyĹcie podpisaÄ.
Najnowszy album formacji przynosi Ĺadunek muzyki, ktĂłra pod pozorem dĹşwiÄkĂłw lekkich i przyjemnych niesie w sobie caĹÄ paletÄ rozmaitych emocji.
W warstwie tekstowej to kilka pozornie prostych historii, o zranionej miĹoĹci, o niezrozumieniu, o rock'n'rollowym trybie Ĺźycia, o pociÄ ganiu whisky, czyli o tym wszystkim, o czym opiewali rockmani od Bona Scotta po Jacka White'a.
Pisanie muzyki jest podobnie jak pisanie ksiÄ Ĺźek, czynnoĹciÄ przeĹamywania wstydu, oddawania prawdy chwili. Pod beztroskÄ rock'n'rolla kryjÄ siÄ smutna prawda o przemijaniu i ciÄ gi (czasami alkoholowe) nieuĹwiadamianych metafizycznych tÄsknot.
Tu, gdzie jest ruch, bÄdzie smak, bÄdzie styl. Rozszarpywanie niepewnoĹci, przeciÄ ganie struny. Wokalista Axis Mundi snuje opowieĹci na przeciÄ gniÄtej strunie. DosĹownie, bo czÄsto na koncertach zdarza mu siÄ tÄ strunÄ w gitarze po porostu zerwaÄ.
Chwilami nagrana pĹyta Axis Mundi przypomina mi ĹwieĹźoĹciÄ fantastyczny debiut WilkĂłw sprzed lat. Lider Axis Mundi ma podobnÄ do GawliĹskiego charyzmÄ i podobnie jak on udanie ĹÄ czy wodÄ z ogniem, czyli udaje mu siÄ przemyciÄ jakÄ Ĺ gĹÄbiÄ w formie zgrabnie zagranych i chwytliwych, Ĺźeby nie powiedzieÄ przebojowych kompozycji. Tak jest chociaĹźby w BĹÄkitach Nieba, gdzie zacytowany jest fragment z Dylana, mĂłwiÄ cy o pukaniu do nieba bram.
Nie widziaĹem od dawna podobnego do Axis Mundi konceptu czy projektu muzycznego. Mam na myĹli sytuacjÄ, w ktĂłrej muzyka, mimo doĹÄ oczywistych odniesieĹ do klasykĂłw rocka, jest jednoczeĹnie porywajÄ cym zaczynaniem wszystkiego od nowa.
SĹowem - kluczem jest tutaj miĹoĹÄ. Ale miĹoĹÄ, co za sĹowo... MoĹźna powiedzieÄ, Ĺźe Axis Mundi to takie muzyczne love story, Ĺpiewany z rock'n'rollowym sznytem nieustajÄ cy hymn o miĹoĹci. O miĹoĹci na kaĹźdy sposĂłb. O zakochiwaniu siÄ w Ĺźyciu, o muzyce, ktĂłra jest miĹoĹciÄ i o miĹoĹci, ktĂłra jest muzykÄ .
Aby opowiedzieÄ o miĹoĹci, wystarczy dobrze napisany tekst i przekonujÄ ca kompozycja. A nie jest to Ĺatwe w dzisiejszych czasach, ale Axis Mundi udaje siÄ utrafiÄ w sam Ĺrodek tarczy. Za pomocÄ prostych sĹĂłw i prostych historii opowiedzianych pozbawionej jakiejkolwiek pretensjonalnoĹci muzykÄ , Axis Mundi udaĹo siÄ nagraÄ Ĺwietny album, ĹwieĹźoĹciÄ wywoĹujÄ cy tylko pozytywne emocje.